Unholy Tavern - Rpg Online

Spartakus

Gdzieś tutaj musi byc poszukam go.Szukam Solve po bezdrożach w których panoszą się biedacy i idę dokładnie w tą stronę co szedł Solve.A niech to idę do Karczmy pod tygrysim skrzydłem.

Solve

"Nikt nie zdradzi o nich informacji ..." - Muszę sam się rozejrzeć i zdać się na moje umiejętności. "Poszukam na targu, może jakiś podejrzanych zlodziejaszków, a może sam coś ukradnę ..." Więc wracam ulicą kierując kroki w stronę targowiska. "Muszę zarobić kasę na sztylet ... tak, tylko jak ?" - Z tą myślą podążam ulicami w obranym już kierunku.

Targowisko

Solve

"Pólnoc ... to nie pasuje. Powinien iść na zachód ..." Podążam za nim (bez kaptura na glowie) podziwiając pobliskie budynki. Caly czas nie spuszczam wzroku z owego czlowieka. "Musi mnie gdzieś doprowadzić" - Staram się wyprzedzić go wzrokiem spogladajac dokąd może zmierzać.

JA

Idziesz z młodzieńcem. Idzie powoli. Najwyraźniej nigdzie mu się nie śpieszy. Na ulicy jest trochę ludzi których mijacie, lecz on wydaje się nie zwracać na nich żadnej uwagi. Jest trochę jakby zamyślony. W końcu staje. Ku twojemu zdziwieniu przed wrotami świątyni. Przygląda się im chwilę i wchodzi do środka...

Solve

Przyśpieszam kroku nie chcąc go zgubić. Przekraczam próg świątynny

Solve

- Nie bój się mnie, nie zrobię Ci krzywdy. - Mówię lagodnym tonem. Siadam na najbliższej lawce oczekując że czlowiek również usiądzie. Kiedy siada mówię :
- Widzialem co zrobileś na targowisku. - Po tych slowach robię krótką przerwę, po czym wznawiam rozmowę.
- Nie mam zamiaru tego zglaszać straży. Jesteś dobry .... nawet bardzo. - I po tych slowach oczekuję na reakcję mlodzieńca.

JA

Młodzieniec odsuwa się gwałtownie na drugi koniec ławki. Spogląda na Ciebie przestraszonym wzrokiem i mówi: Ale... ale... ale ja potrzebowałem tych pieniędzy. Nie potrafię za wiele i nie miałem jak zarobić a musiałem wyleczyć moje rany... To się już więcej nie powtórzy...

Solve

- Każdy kradnie żeby zarobić, i każdy potrzebuje. Nie skladaj mi żadnych obietnic, mi nie przeszkadza twoja kradzież. Wręcz przeciwnie ... Jeżeli dalej będziesz się mnie bać nie dojdziemy do porozumienia. Jeszcze raz mówię, że nie mam zamiaru zglaszać twojej kradzieży. Chociaż pewnie dostalbym kilka zlociaków za informacje. - Uśmiecham się lekko po tych slowach.
- Więc jak będzie ? Zaufasz mi ? Chociaż na tyle, aby siedzieć obok mnie bez lęku ? - "No tak ... ale się boi, ciekawe czy wyciągnę jeszcze coś z niego."

JA

Młody człowiek już bez lęku, choć ciągle niepewnie mówi: Jeśli nie chcesz mnie wydać to o co Ci chodzi? jest teraz chyba trochę zaciekawiony twoją osobą. Można zaryzykować stwierdzeniem, że jego ciekawość jest większa od lęku.

Solve

- Widzę w tobie potencjal. Może i większy od mojego. Interesuje mnie gildia zlodziei, ściślej mówiąc chcę do niej dolączyć. Wiesz coś na ten temat - Mówię już pewniejszym tonem, wiedząc że nie splosze mlodzieńca.

JA

Widzisz błysk w oku młodzieńca, który odpowiada: Skąd mam wiedzieć czy mnie nie podpuszczasz? Może po prostu chciałbyś żebym coś jeszcze ukradł i mnie wydać... Ale cóż i tak nie mam nic do stracenia. Jestem jeszcze młody i nie wiem za wiele. Słyszałem, że jest takowa w Dirnen, lecz nie wiem gdzie i jak się do niej dostać. Jak teraz o tym myślę to mógłby być dobry pomysł. W końcu kradzież to jedyne co mi wychodzi...

Solve

- Cieszę się, że myślisz podobnie jak ja. Od dwóch dni poszukuję jej w starej części miasta, niestety bez powodzenia. Jeżeli byśmy sobie zaufali, zwiększylibyśmy szanse powodzenia poszukiwań. Ja jestem otwarty na propozycje. "Oto mi chodzilo ..." - Myśle z uśmiechem na ustach. "Razem możemy naprawdę ją odnaleźć !"

JA

Młodzieniec chwilę się zamyśla i w końcu odpowiada: Niestety nie znam nikogo kto mógłby nam pomóc... Ciężko będzie ich znaleźć. Może podejdźmy do tego inaczej... Niech to oni nas znajdą... na twarzy młodego człowieka widzisz wielkie zainteresowanie całą sytuacją

Solve

Chwilę myślę nad tym co mi zaproponowal. Uśmiecham się szczerze, że nie wpadlem na to.
- Tak jak ja znalazlem Ciebie. Nigdy nie myślalem pod tym kątem. Co dwie glowy to nie jedna. - Myślę chwilę od czego możemy zacząc...
- Więc zaczynamy pokaz na targowisku ? - I uśmiecham się szczerze .

JA

Młodzieniec wygląda na inteligentnego. Najprawdopodobniej marnuje się trochę jako złodziej. Po chwili namysłu odpowiada: Targowisko... Hmm... A jeżeli złapie nas straż miejska? Czy to nie aby za duże ryzyko?